Ks. Waldemar Kulbat

Tendencyjny portret

Celem oddziaływania na katolickich czytelników i rozwijania ich horyzontów myślowych, "Gazeta Wyborcza" w "Arce Noego" zamieszcza swoje oceny i interpretacje dotyczące ludzi i spraw Kościoła. Niektóre postacie są okadzane przyjemnym kadzidłem, inne dla przykładu bywają karcone. Całej akcji przyświeca założenie, że nie ma tematów tabu i każdy, choćby nawet stał na wysokim świeczniku musi się liczyć z tym, że może mu "dołożyć" wszelaki, choćby nawet nie za bardzo w sprawach Kościoła zorientowany dziennikarz. Ostatnio, w "Arce Noego", w GW z 17-18 IV 1999 roku, przedstawiono piórem Artura Domosławskiego, który już niejednego duchownego oceniał i pouczał, oraz Mikołaja Lizuta: "Portret z arcybiskupem nieuzgodniony" - postać metropolity przemyskiego, zastępcy przewodniczącego Episkopatu Polski, ks. arcybiskupa Józefa Michalika.

Autorzy z niemałym trudem usiłują przedstawić i poddać krytyce osobowość i działalność Księdza Arcybiskupa. Krytycznie oceniają Jego bardzo liczne wystąpienia w obronie religii i Kościoła a także polskiej racji stanu. Zamieszczają także fakty świadczące na korzyść Ks. Arcybiskupa. Przytoczone fragmenty wypowiedzi i listów Księdza Arcybiskupa jednak mówią same za siebie i na pewno ujmy Mu nie przynoszą. Ks. Arcybiskup Józef Michalik jawi się w ich świetle jako człowiek wiary i obrońca Kościoła.

Warto postawić pytanie: jaką płaszczyznę dla swoich ocen przyjęli autorzy "Portretu"? Można się jedynie domyślać, że występują z optyką i kryteriami wymyślonego przez siebie i podobnie do nich myślących "katolicyzmu selektywnego", ogołoconego z pełnej treści, zredukowanego do tych jedynie prawd, które ścierpieć może tzw. nowoczesna mentalność. Czy rzeczywiście Arcybiskupem Michalikiem powoduje "strach przed wolnością" czy raczej pomny na swoją pasterską odpowiedzialność pragnie On jedynie chronić powierzoną Mu Owczarnię i demaskować zagrożenia, potępiając demoralizację oraz zakusy cywilizacji śmierci? Z artykułu Domosławskiego i Lizuta wynika, że zagrożeń dla wiary i życia narodu nie ma. Piszą oni o ks. Arcybiskupie przytaczając opinię Jarosława Gowina: " Z jego wypowiedzi można wyczytać lęk, którym żyje Kościół w Polsce - że Kościół zostanie zepchnięty do kruchty. Wyraża też obawę części wiernych przed reformami rynkowymi, Unią Europejską". A przecież to właśnie odłam publicystów "otwartych" uważa, że Kościół w Polsce spełnił już swoją rolę i powinien się znaleźć na marginesie społeczeństwa, a jedyne co mogą i powinni zrobić "nowocześnie" myślący katolicy, to "pomóc" Kościołowi w "samomarginalizacji", żeby niepotrzebnie nie komplikować sprawy. Tymczasem Abp Michalik jest człowiekiem zawierzenia i optymizmu, myśli w kategoriach ewangelizacji i nowej wiosny wiary, a nie w kategoriach zdobywania poklasku u ateistów całkowitych i połowicznych, zainteresowanych obumieraniem Kościoła. Warto także zwrócić uwagę na fragment wypowiedzi Jarosława Gowina, przytoczony przez autorów artykułu, w którym Gowin twierdzi, że skonstruowane przez niego klasyfikacje i podziały w polskim katolicyźmie zawarte w książce "Kościół po komuniźmie" doprowadziły do pewnych krystalizacji w łonie polskiego Episkopatu. Tego rodzaju opinia sugerująca jakoby książki myślących w sprawach Kościoła w duchu laickiej ideologii publicystów miały wpływać na styl myślenia biskupów - pasterzy Kościoła i świadków wiary jawi się jako bezpodstawne i absurdalne uroszczenie.


Ks. W. Kulbat