Ks. Waldemar Kulbat
"To, czego potrzebujemy to także siła kulturowa. Ta siła bierze
się w Europie z przesłania chrześcijańskiego i w nim należy szukać inspiracji
dla tej nowej budowli europejskiej, jaką staramy się tu budować /.../Nie chciałbym
uczestniczyć w budowie Europy libertyńskiej, zatomizowanej/.../ Europie pustych
serc i umysłów./.../ Europa będzie chrześcijańska albo jej nie będzie wcale."
Te słowa Macieja Libickiego, wypowiedziane na forum Rady Europy stały się przysłowiowym
kamieniem obrazy dla publicysty Trybuny, Kazimierza Koźniewskiego, który w związku
z powyższą deklaracją stwierdza: "Europa Zjednoczona nie ma prawa być-
jako organizm państwowy, przy tym wielonarodowy - Europą chrześcijańską, Europą
w jakiś sposób religijną, w której prawie i praktyce życia społecznego, państwowego
dominowałaby jakakolwiek religia. Europa - zjednoczona- winna być organizmem
całkowicie świeckim, całkowicie laickim, w którym realizowany będzie całkowity
rozdział jakiegokolwiek Kościoła od władzy i administracji państwowych. Laickie
powinny być urzędy, laickie prawa, laicka - państwowa - oświata." /"Módlmy
się o laicką Europę", Trybuna Łódzka, 15 V 1998/. Należy postawić pytanie:
Jakie argumenty podpierają stanowisko Koźniewskiego? Otóż przytacza ich wiele,
są to bałamutne, pokrętnie interpretowane hasła- wytrychy: islamscy fundamentaliści,
inkwizycja, postawa Piusa XII, któremu zarzuca, że sprzyjał Hitlerowi. Nie oszczędza
nawet fundamentalistów żydowskich. Z lektury artykułu wynika, że Kazimierz Koźniewski
nie zetknął się nigdy z poglądem, iż zakwestionowanie przez Oświecenie religii
objawionej i podważenie Dekalogu stało się faktycznie głównym fundamentem totalitaryzmu,
i poprzez różne swoje mutacje, m.in. heglizm /- państwo jako bóg/, przygotowało
grunt pod komunizm i hitleryzm. Na tym właśnie polega "dialektyka Oświecenia".
Ponieważ natura nie znosi próżni, miejsce chrześcijaństwa musi zająć jakaś inna
siła. Co będzie tą siłą? Nie trudno się domyślić, że odsunięcie chrześcijaństwa
pod hasłem neutralności światopoglądowej otworzy drogę do ateizmu, libertynizmu,
lucyferyzmu. Czy to jest odpowiedni i właściwy fundament?
Kilka lat temu, na łamach paryskiego "Le Monde", problem duchowego
fundamentu Europy poruszył Krzysztof Pomian. Przeciwstawiając się wezwaniu Jana
Pawła II. do nowej ewangelizacji Europy oraz opinii zgromadzonych na synodzie
w Rzymie biskupów, którzy wyrazili pogląd, że chrześcijaństwo winno być duchowym
spoiwem kontynentu, Pomian pisał: "Wobec prób przekreślenia skutków reformacji
i Oświecenia trzeba ożywić tradycję prawa międzynarodowego opartego na zasadzie
wzajemności: jeśli się szuka fundamentów jedności europejskiej, to właśnie prawo
międzynarodowe jest najlepszym kandydatem do tej funkcji".
Tego rodzaju poglądy akcentujące nieaktualność i niezdolność religii
chrześcijańskiej do stanowienia fundamentu duchowej jedności Europy poddał krytyce
kard. Ratzinger. Jego zdaniem, w drugiej połowie XX wieku została ujawniona
rola religii jako niezbywalnej, nieusuwalnej siły, tak w życiu indywidualnym
jak i społecznym. Natomiast zbankrutowały systemy, które zakładały możliwość
dowolnego konstruowania przyszłości. Znaczenie i doniosłość religii dla prawa
i w ogóle dla życia społecznego ujawnia się zwłaszcza na tle współczesnego kryzysu
pokoju i sprawiedliwości. Zdaniem kardynała, ten kryzys jest związany z kryzysem
prawa. Jego przejawy to ciągle jeszcze zagrażające widmo masowej zagłady, wojny
bez przerwy wybuchające na różnych kontynentach, terroryzm, handel bronią i
narkotykami, prostytucja, niewolnictwo i wszelkie inne formy poniżenia człowieka.
Zdaniem Ratzingera: " prawo tylko wtedy staje się skuteczną siłą pokoju,
jeśli jego miara nie znajduje się w naszych rękach. Prawo zostaje przez nas
uformowane , ale nie stworzone. Nie ma więc uzasadnienia prawa bez transcendencji".
Tam: "gdzie Bóg i ustanowiona przez Niego podstawowa forma ludzkiej egzystencji
zostaje usunięta z życia publicznego i przesunięta jedynie w prywatną, subiektywną
przestrzeń życia, tam ulega likwidacji również samo pojęcie prawa, a przez to
fundament pokoju"./Wendezeit fuer Europa? Diagnosen und Prognosen zur Lage
von Kirche und Welt/. Co więc może czynić Kościół a czego nie może i nie powinien?
- pyta kardynał. Przede wszystkim zadaniem Kościoła winno być przekazywanie
i ochrona podstawowych kryteriów sprawiedliwości, co zabezpiecza przed samowolą
władzy. Nauka Jezusa Chrystusa, Słowo Boże, to wielkie światło, które Kościół
winien odnosić do problemów danego czasu, tak by to Słowo Boże stało się odpowiedzią
na problemy naszej epoki. Do zadań Kościoła należy także wychowanie, pojęte
jako budzenie wrażliwości człowieka na Prawdę, Boga i sumienie. Wychowanie to
winno się przyczynić do promocji dobrego prawa, chronić otwarcie wartości religijne
i moralne, zwłaszcza wtedy gdy są one zagrożone i podkopywane przez głosicieli
libertynizmu i manipulatorów świadomością społeczną. Według kard. Ratzingera
kształtowanie wrażliwego sumienia i formowanie społeczeństwa jest tworzeniem
przestrzeni dla pokoju i sprawiedliwości. Jakkolwiek Kościołowi są powierzone
do ochrony źródła prawa, to jednak nie jest on predysponowany do rozwiązywania
konkretnych problemów politycznych. Stąd Kościół powinien pozostawać na płaszczyźnie
wiary, wychowania, świadectwa, rady, modlitwy i czynnej miłości. Ponieważ te
wartości są i pozostaną nadal aktualne, ponieważ nie istnieje inny fundament
dla prawdziwego prawa, religia jest i musi pozostawać fundamentem duchowym Europy.
Ks. W. Kulbat