Ks. Waldemar Kulbat

Czy bariery już runęły?

"Szok", "wstrząsająca informacja", "zwyrodnienie", "skandal" - takie określenia dominowały w komentarzach do wydarzeń, które wywołały osłupienie i lęk ludzi, do których dotarły. Pisano o największym skandalu w Polskiej służbie zdrowia. "Chorzy zabici, ciała sprzedane" -donosiła niemiecka "Die Presse" a także gazety wielu innych krajów. Sprawa "nekrobiznesu" uprawianego przez niektórych pracowników pogotowia w Łodzi, a jak szybko się okazało, również przez funkcjonariuszy pogotowia w innych ośrodkach, stała się tematem rozmów chyba we wszystkich domach, biurach i urzędach. Wywołała komentarze polityków, mężów stanu, uczonych. Pomimo dużej liczby publikacji informujących na bieżąco o stanie śledztwa i wszelkich okolicznościach popełnianych, jak się okazuje od prawie 10 lat przestępstw, a być może także zbrodni, co jest przedmiotem dochodzeń, niewielu autorów podjęło bardziej podstawową refleksję nad istotą i motywami degradacji i upodlenia, do której doprowadzili się ludzie/ miejmy nadzieję, bardzo nieliczni!/, którzy w społecznym oczekiwaniu powinni być symbolem ofiarności i poświęcenia.

Rodzi się więc wiele pytań. W jaki sposób ludzie powołani do ofiarnej służby swoim bliźnim, wikłają się w zło? Prawdopodobnie spirala nieprawości rozpoczynała się od wymiany informacji między pracownikami pogotowia i zakładów pogrzebowych. Później pojawiła się walka o "skóry" z konkurencyjnymi firmami i różne przejawy korupcji zwykle pokrywane cynicznym samousprawiedliwieniem. Wszystko jednak zostało zdominowane przez chciwość, prowadzącą do zbrodni. Okazuje się także, iż afera związana z handlem zwłokami okazuje się jedynie szczytem góry lodowej pośród ogromnej liczby innych przejawów korupcji, które są systematycznie ujawniane w przestrzeni życia publicznego.

Co więc sprawia, że człowiek jest zdolny do pozbycia się wszelkich oporów i do popełnienia najbardziej odrażających podłości? Zdaniem publicystów podejmujących refleksję nad stanem duchowym społeczeństwa, a więc przyjętymi kryteriami i standardami moralnymi winna jest atmosfera relatywizmu, pobłażliwości wobec wszelkiego zła i "polityczna poprawność" z jej fałszywym pojmowaniem tolerancji. W tym miejscu rodzi się pytanie: czy ewidentne rezultaty nachalnej indoktrynacji a nawet swego rodzaju wymuszania akceptacji dla oczywistych patologii i dewiacji w życiu społecznym nie powinny skłaniać do zasadniczej rewizji zgubnych założeń funkcjonujących dzisiaj w społeczeństwie zakłamanych ideologii? Jeśli się tego zaniedba społeczeństwu grozi anomia, rozkład systemu wartości. Nie przypadkiem socjologowie charakteryzując współczesne zdominowane przez zasady skrajnego liberalizmu i permisywizmu społeczeństwo i obowiązujące w nim standardy, używają takich określeń jak: społeczeństwo hedonistyczne, konsumpcyjne, bezwstydne, społeczeństwo doznań / Erlebnissgesellschaft/. Pewien publicysta na łamach tygodnika "Der Spiegel" pisząc o duchowej sytuacji bogatych społeczeństw Zachodu użył zwrotu "naród w świńskim chlewie".

Znamienne, że kolejną przyczynę aksjologicznego zagubienia publicyści dostrzegają w zaniku we współczesnej cywilizacji poczucia tabu, świętości: Dawniej zdarzające się niezwykle rzadko profanacje budziły dreszcz trwogi. Wszystko co wiązało się ze śmiercią budziło lęk i szacunek. Cmentarz był nienaruszalny. Dzisiaj w obliczu zdziczenia i zatraty wartości wielu szuka pomocy w sektach, magii czy okultyźmie. Jednak właściwą perspektywę wyjaśnienia genezy negatywnych przemian w społecznej aksjologii ukazują słowa Jana Pawła II: "Inaczej żyje się w obliczu Boga, inaczej w perspektywie nicości"/ Przekroczyć próg nadziei/. To dlatego dla niektórych ludzi świat staje się przeraźliwie pusty a zbrodnia okazuje się czymś banalnym. "Skoro nie ma Boga, to wszystko wolno" - mówił bohater powieści Dostojewskiego. Prawda o istnieniu Boga, który jest Święty, jest fundamentem różnicy między dobrem i złem oraz podstawą obowiązywania norm moralnych. Zdaniem Rudolfa Otto, "etyka sakralna" obejmująca przykazania Pierwszej Tablicy Dekalogu, jest podstawą i fundamentem "etyki sankcjonowanej" obejmującej przykazania Drugiej Tablicy Dekalogu odnoszące się do spraw człowieka. Okazuje się, iż wraz z zagubieniem prawdy o Bogu zostaje zatracona również podstawa komunikacji oraz wzajemnych relacji między ludźmi.

Kiedy zastanawiamy się co leży u podstaw pobłażliwości dla łamania religijnych i społecznych tabu nie unikniemy wskazania na fałszywe pojmowanie wolności. Chciwość, dążenie do zdobycia pieniędzy za wszelką cenę doprowadza do podważenia cnót społecznych: poczucia wspólnoty, wzajemnej pomocy, zawodowego etosu. Chyba najbardziej fatalną rolę spełniły media, które od początku transformacji tworzyły atmosferę "wyścigu szczurów", konkurencji w zdobywaniu uczciwie i nieuczciwie dóbr materialnych. Wydaje się jednak, iż destrukcyjna rola mediów wymaga silniejszego podkreślenia. Otóż bezprawie potrzebuje atmosfery kłamstwa tak jak organizm powietrza. Świat mediów odgrywa współcześnie nieszczęsną rolę w niszczeniu świata prawd wiary i obiektywnej prawdy moralnej. Media tworzą dzisiaj jakże często obraz zdeformowanej brutalnej rzeczywistości, w której pojedynczy człowiek powinien dostosować się do opinii / rzekomej/ większości. To właśnie media nagłaśniają poglądy tzw. elit, które wyróżniają się propagowaniem relatywizmu moralnego a nawet nihilizmu. Znany niemiecki socjolog Helmut Schelsky pisał kiedyś o "monopolizowaniu racjonalności" przez tego rodzaju grupy. Należy wyraźnie powiedzieć, iż współczesny rozwój techniki medialnej umożliwił zwolennikom ateizmu, relatywizmu i skrajnego liberalizmu propagowanie wyrafinowanych systemów kłamstwa sprzeciwiających się chrześcijaństwu. Manipulowana opinia publiczna staje się formą kształtowania ludzkich postaw. Staje się także władzą kontrolną, gdyż opublikowana opinia stabilizuje opinię już istniejącą. W ten sposób w niektórych kręgach społeczeństwa sztucznie wytwarza się niechętną a nawet odrzucającą postawę wobec Kościoła, co wpływa na utrudnienie przekazu zasad wiary i norm moralnych. Ta sytuacja jest przyczyną zachwiania wiary i systematycznego podważania norm moralnych, które do tej pory integrowały życie jednostek i społeczeństwa. Jeden z wybitnych moralistów niemieckich, ks. Joachim Piegsa pisze: " Ponieważ coraz więcej ludzi siedzi raczej przed ekranem telewizyjnym niż pod amboną, chrześcijańskie pojęcia wartości w egzystencjalnie ważnych dziedzinach konfliktowych jak rozwód, przerywanie ciąży, sztuczne zapłodnienie, homoseksualizm, eutanazja itp. , coraz bardziej spotykają się z odrzuceniem. Jednocześnie przepowiadanie kościelne , tam gdzie ocenia się je jako wyobcowane z życia, a tym samym nie tworzące już sensu, staje się bezskuteczne. Telewizja staje się w tym przypadku namiastką religii".

Dlaczego jednak otoczenie milczało przez tyle lat, choć dla wielu widoczne były poszlaki zbrodni? Milczenie otoczenia można do pewnego stopnia tłumaczyć źle pojmowaną solidarnością. Publicyści wymieniają także takie motywy jak: obawa przed narażaniem się najbliższemu środowisku, brak zaufania wobec policji i sądownictwa, brak świadomości moralnej. Powyższa refleksja charakteryzuje zewnętrzny kontekst sprzyjający nieprawidłowościom czy przestępstwom. Czy poza spojrzeniem publicysty może istnieć prawomocne zakwestionowanie tego rodzaju zjawisk z punktu widzenia chrześcijańskiej wiary? Jako chrześcijanie jesteśmy wezwani do czujności oraz do wykazania się wiernością Ewangelii oraz odwagą wyznania prawdy mimo ludzkiej słabości oraz zamieszania i zagubienia współczesnej kultury. Czy bariery naprawdę już runęły? Jak wykazują liczne badania duża część naszego społeczeństwa kieruje się w swoim życiu, mimo wszelkich przeszkód, prawdą Ewangelii. Wielu jednak się gubi wśród świata rozchwianych wartości. Miejmy nadzieję, że mury Bożego Miasta stoją mocne, choć na skutek pracy destruktorów pojawiają się na nich już jakieś rysy.

Ks. W. Kulbat