ks. Jan Słomka

Wielopiętrowa Biblia

Są ludzie, którzy "chlubią się przynależnością do Kościoła, nie przyjmują istnienia żadnego bytu większego od Boga, i mają w tym rację, jednakże takie mają o Nim wyobrażenie, jakiego mieć nie wypada nawet o najokrutniejszym i najniesprawiedliwszym człowieku. Jedyną zaś i wyłączną przyczyną fałszywych i bezbożnych wyobrażeń ich wszyskich na temat Boga jest fakt, że pojmują oni Pismo Święte nie według sensu duchowego, lecz wedle dosłownego znacznia słów" [1].

Tymi słowami Orygenes daje wyraz swojemu przeświadczeniu, jak bardzo od umiejętności czytania i rozumienia Pisma zależy nasz obraz Boga. Można bowiem wierzyć w Boga, przynależeć do Kościoła, a nawet czytać Pismo i starać się je zrozumieć, a mieć o Bogu wyobrażenie, "jakiego mieć nie wypada nawet o najokrutniejszym i najniesprawiedliwszym człowieku". Sprawa jest zatem bardzo poważna. Nie wystarczy tylko wierzyć w Boga, trzeba jeszcze postawić sobie pytanie: Jaki mam obraz Boga, w którego wierzę? Wierzę w Boga takiego, jakiego przedstawia Biblia. Tak, ale co Biblia mówi nam o Bogu? Tu się zaczyna problem. Można bowiem, i dzieje się to tak samo dzisiaj jak i za czasów Orygenesa, utworzyć, odwołując się do Pisma, najróżniejsze obrazy Boga. A zatem pytanie o to, jak czytać Pismo Święte staje się problemem najwyższej wagi. Orygenes powie, że "znajomość Pisma jest sztuką nad sztukami, umiejętnością nad umiejętnościami" [2].

Gdy sięgamy po tę księgę, pojawia się pierwsze pytanie: czym ona właściwie jest? Jest księgą świętą naszej religii. Chrześcijaństwo bywa nawet nazywane religią księgi. Jednakże Katechizm Kościoła Katolickiego przeciwstawia się wyraźnie temu określeniu, wskazując, że jest to religia Osoby - Jezusa Chrystusa [3]. W ten sposób znajdujemy się już w samym sercu zagadnienia. Takie stwierdzenie Katechizmu bynajmniej nie umniejsza znaczenia Biblii w chrześcijaństwie, a jedynie przywraca jej właściwe miejsce. Albowiem od początku dziejów chrześcijaństwa Biblia była pojmowana jako Słowo Boga i jak najściślej wiązana z osobą Jezusa Chrystusa. Biblia zawiera Słowo Boże. Ale i sam Jezus Chrystus, druga Osoba Boża jest w Ewangelii nazwany Słowem. Słowo Boże jest pokarmem. Tak samo Jezus Chrystus mówi o swoim ciele jako o pokarmie. Chlebem bożym jest więc Pismo Święte i Eucharystia. Zarówno w Eucharystii jak i w Piśmie sam Jezus daje nam siebie na pokarm.
Pismo Święte, Słowo Boga jest więc dla Orygenesa Słowem, chlebem żywym, pokarmem duszy, a jego lektura jest przyjmowaniem pokarmu absolutnie niezbędnego do podtrzmania życia i zdrowia duszy. Ale, choć tak niezbędny, pokarm ten wcale nie jest łatwo dostępny, a jego przyjmowanie może być nawet niebezpieczne. Dlatego Orygenes poświęca tyle uwagi owej "sztuce nad sztukami", umiejętności czytania i rozumienia Pisma.

Pisze: "Powiedziawszy pokrótce, że Pismo Święte zostało natchnione przez Boga, musimy zastanowić się nad sposobem czytania i rozumienia go; wiele bowiem błędów wyniknęło stąd, że wielu ludzi nie potrafiło znaleźć drogi, po której trzeba kroczyć przy lekturze świętych ksiąg." [4] Człowiekowi nie przygotowanemu albo niedojrzałemu czytanie Biblii przyniesie niewiele pożytku, a czasami może nawet zaszkodzić. Dobrym przykładem jest Pieśń nad pieśniami. Choć jest to jedna z najpiękniejszych ksiąg Starego Testamentu, Orygenes przestrzega usilnie przed zbyt pospiesznym rozpoczynaniem jej lektury. Odwołuje się tu zresztą do starszej, żydowskiej tradycji, która np. zabraniała czytania Pieśni nad pieśniami przed osiągnięciem wieku dorosłego [5]. Tak samo i on przestrzega, by ten, kto "nie porzucił skłonności materialnej natury" nie zabierał się do czytania tej księgi, ani komentarzy do niej. Taka lektura bowiem może skierować jego myśli ku sprawom cielesnym i przynieść mu szkodę a nie pożytek. Myśl ta zresztą często powraca w w jego pismach nie tylko w odniesieniu do Pieśni nad pieśniami. Orygenes przywołuje słowa Pawła o pokarmie stałym i mleku i mówi, że należy odnieść je do Słowa Bożego, które żywi duszę. Umocniony w wierze i doskonały może "jeść wszystko", natomiast słaby i niedoskonały zadowala się prostszymi naukami [6]. Słowa te wyrażają jego mocne przeświadczenie, że Biblia odsłania swoją głębię stopniowo, każdemu tyle, ile potrafi przyjąć. Bóg dał nam swoje Słowo, tak jak Jezusa, którego wydał w nasze ręce. My winniśmy odpowiedzieć uszanowaniem i troską o należyte przyjęcie bożego daru. Jezus nie bronił się, gdy został niesprawiedliwie wydany i poprowadzony na mękę. Tak samo Słowo Boże jest bezbronne wobec tego, kto je czyta i gdy bierze je do ręki człowiek nieprzygotowany może się zdarzyć, że wydobywa z niego myśli zupełnie sprzeczne z Bożym zamysłem.

A zatem lektura Pisma nie jest łatwa. W swojej szkole katechetycznej Orygenes, zanim pozwolił uczniom czytać i interpretować Pismo, polecał studiować wszystkie ówczesne nauki świeckie, a więc przede wszystkim filozofię, ale też retorykę i filologię. Takie podejście wynikało przede wszystkim z przeświadczenia, że Pismo mówi nam o Bogu, a zatem o sprawach najważniejszych i najtrudniejszych, a więc dochodzi się do jego rozumienia poprzez wszystkie szczeble pośrednie. Choć Orygenes był najgłębiej przeświadczony o niezbędności pomocy Ducha Świętego przy rozumieniu słów Pism, nigdy nie pojmował tej pomocy, jako takiego działania, które zastępuje samodzielny wysiłek człowieka, czy eliminuje w jakimkolwiek stopniu ludzkie działanie. Był przekonany, że łaska Ducha wspomaga człowieka i pomnaża jego zdolności, uzdalnia go do większego wysiłku, rozszerza jego serce, by mogło więcej objąć.

Takie podejście Orygenesa do lektury Pisma wynika również z jego nadzwyczej poważnego traktowania spraw wiary. Jeżeli bowiem jest Bóg, który nas stworzył i zbawił, to odniesienie do Niego jest najistotniejszą sprawą w życiu człowieka. Orygenes swoją ufność w Boga wyrażał w poprzez bezgraniczną wiarę w to, że w Piśmie znajduje Jego Słowa. A zatem wczytywanie się w Pismo było drogą rozumienia życia i świata. Przecież wszystko zostało stworzone przez Boga. Jego Słowo jest więc światłem dla całego świata. To była jakby brama, przez którą Orygenes wchodził w świat Biblii. Jeżeli Biblia jest Słowem Boga, rozumował, to nie może znaleźć się tam nic niegodnego Boga. Raz po raz zapytywał sam siebie: "Jeżeli nie ma w tych słowach jakiejś tajemnicy, to czyż nie są niegodne Boga?" [7] Takie podejście pozornie bardzo utrudniało mu zrozumienie Pisma. Nie pozwalało bowiem przechodzić do porządku nad tym wszystkim, co się nie zgadzało, nad sprzecznościami i trudnościami jakie spotykał. Ale on długo i cierpliwie szukał dróg ich zrozumienia nie zadawalając się łatwiejszymi, połowicznymi rozwiązaniami. Pisał: "Jeśli ktoś zbada pilnie zapisy Ewangelii dotyczące różnych wydarzeń bacząc na sprzeczności chronologiczne, to albo w oszołomieniu nie będzie uznawał Ewangelii za prawdę, lecz nie chcąc całkowicie odrzucić wiary w Pana naszego arbitralnie zaakceptuje jedną z nich, albo też uzna wszystkie cztery Ewangelie i stwierdzi, że ich prawda nie polega na materialnych opisach." [8] Przede wszyskim ciągle się pytał, jakie drogi prowadzą nas do zrozumienia tej niezgłębionej Księgi: "Jeżeli czytając Pismo natkniesz się na myśl, która jest pięknym "kamieniem obrazy i skałą zgorszenia", obwinaj samego siebie. Nie trać wszak nadziei, że ów kamień obrazy i skała zgorszenia zawierają myśli, dzięki którym może się spełnić zdanie: Kto uwierzy, nie będzie zawstydzony. Najpierw uwierz, a pod rzekomym zgorszeniem znajdziesz wiele świętej pomocy." [9]
Poszukiwania Orygenesa pozostawiły sporo wskazówek, które mogą być przydatne i w naszej lekturze Biblii.

Pierwszym i najważniejszym kluczem do zrozumienia Biblii jest wiara. Dla niewierzącego pozostaje ona Księgą zamkniętą. Ślizga się on po jej powierzchni, po "literze" i nie jest w stanie zejść głębiej. Nie będzie mógł pojąć Pisma, dopóki nie uwierzy w Jezusa, Słowo Boże. To przecież Duch daje nam zrozumienie, a zatem czytanie Pisma nie jest nigdy aktem czysto intelektualnym, ale jest aktem wiary, duchowym.
Drugim, równie ważnym kluczem do zrozumienia Pisma jest tradycja Kościoła. Szukając właściwych dróg "należy korzystać z normy niebieskiego Kościoła Jezusa" [10].

Jednakże to wszystko nie wystarczy. W zacytowynam na początku zdaniu Orygenes mówi przecież o ludziach wierzących i trwających w Kościele, którzy jednak doszli do tak strasznych wyobrażeń o Bogu. Jedyną zaś przyczyną tego jest fakt, że pojmowali Słowo Boga "wedle dosłownego znaczenia słów". Orygenes nie ustaje w polemice z tym, co nazywa "dosłownym znaczeniem słów", albo "literą" [11]. Najwyraźniej uważa takie podejście za bardzo niebezpieczne dla wiary. Takie "dosłowne" podejście do Pisma można by nazwać iluzją lektury obiektywnej, takiego czytania Pisma, które nie dokłada czegokolwiek własnego, które nie jest interpretowaniem. Jest to przeświadczenie, że czytając Pismo po prostu przyjmujemy do wiadomości treści tam zawarte. Inaczej mówiąc, jest to przekonanie, że słowa znaczą po prostu to, co znaczą i nic ponadto, a zatem przeczytać tekst Pisma to znaczy już poznać jego zawartość. "Niebezpiecznie jest twierdzić - pisze Orygenes - że czytając rozumie się to, co wymaga klucza wiedzy" [12]. A zatem każda lektura Pisma jest interpretacją. Nie istnieje coś takiego, jak po prostu przeczytanie Pisma. Co więcej, Orygenes stwierdza nawet, że uporczywe trwanie przy "dosłowności" świadczy o jakimś głębszym fałszu tkwiącym w człowieku: "Fałszywe więc życie charakteryzuje niechęć do wznoszenia się ponad literę i gorliwe przy niej trwanie." [13]

Przestrzegając więc przed tym, co uważa za jedno z najgroźniejszych niebezpieczeństw w rozumieniu Pisma, Orygenes nieustannie nie tylko usiłuje zrozumieć Pismo, ale i szuka kryteriów poprawnej lektury, drogowskazów. Mówiąc bowiem o czytaniu Pisma, bardzo często używa sformułowań odnoszących się do drogi. Pisze o "drodze prowadzącej do poznania i zrozumienia sensu Pisma"; pyta "jaką drogą należy kroczyć do zrozumienia ksiąg" [14]. A zatem, rozumienie Pisma to pewien proces, to stopniowe docieranie do kolejnych jego warstw. Lektura to interpretacja: świadomy, długotrwały wysiłek, w którym owoc, jakiś stopień zrozumienia Pisma, jest zawsze subiektywny, indywidualny. Jest on zależny nie tylko od tekstu ale zawiera w sobie również osobisty wkład osoby czytającej. A zatem każda lektura Pisma przynosi nieco inne owoce. Dlatego też jest możliwe pobłądzenie. Z tego więc powodu "należy wskazać właściwe drogi, korzystając z normy niebieskiego Kościoła Jezusa Chrystusa, przekazanej w spuściźnie Apostołów". [15]

Orygenes mówi wiele o tej drodze i podaje kilka jej cech charakterystycznych. Po pierwsze droga rozumienia Pisma nigdy nie jest zakończona. Nie można powiedzieć, że się przeczytało Pismo. W jego głębi odbija się w pewien sposób nieskończoność samego Boga. "Im dalej posuwamy się w lekturze, tym bardziej rośnie przed nami stos tajemnic. I jak ten, kto wyrusza w morze na małym stateczku, mniej się lęka, dopóki znajduje się blisko brzegu, a kiedy z wolna zacznie się posuwać ku głębinie, kiedy wzbierające fale unoszą go w górę albo miotają nim w dół w rozwierającą się otchłań, wówczas ogromny starach i przerażenie przenika jego umysł, bo maleńką łódź powierzył ogromnym falom - tak samo i my doznajemy czegoś podobnego, my którzy ośmielamy się wkroczyć na rozległe morze tajemnic." [16] W praktyce oznacza to dla Orygenesa, że każdy tekst Pisma ma wiele nakładających się na siebie znaczeń. On sam, ilekroć w swoich homiliach przystępował do wyjaśnienia fragmentu Pisma, zaznaczał, że to, co powie, jest tylko niewielką cząstką treści zawartych w słowach komentowanego fragmentu. Nie tylko rozróżniał sens literalny, moralny i duchowy, ale również dopuszczał możliwość współistnienia różnych znaczeń w ramach jednego tylko poziomu, np. duchowego. Wierny temu założeniu, Orygenes nie polemizował z różnymi od swoich własnych interpretacjami Pisma, tylko dlatego, że były inne od jego własnej interpretacji [17]. Jeżeli polemizował, to dlatego, że uważał pewne sposoby tłumaczenia słów Biblii za błędne i sprzeczne z regułą wiary.

Po drugie Pismo, ponieważ mówi o Bogu, mówi o sprawach przewyższających same możliwości słowa zarówno wypowiadanego jak i pisanego: "Istnieją pewne sprawy, których znaczenia w żaden sposób nie można wyjaśnić ludzkimi słowami", "dlatego też mówimy wam, abyście czytali te teksty bez zniechęcenia. Tkwią w nich niewysłowione tajemnice zbyt wielkie, aby ludzka mowa mogła je wypowiedzieć, a ucho śmiertelnika wysłuchać" [18]. Z tego samego powodu "autorzy Ewangelii ukryli objaśnienie przypowieści, ponieważ to, co one wyrażają przerastało możliwości pisma" [19]. Największe tajemnice Boga Duch objawia bezpośrednio w sercach i umysłach tych, którzy stają się tego godni: "Duch, który przewyższa naturę liter, boskimi pouczeniami bardziej oświeca tych, przed którymi Ewangelia nie jest zasłonięta." [20]

Orygenes był świadomy, że czytanie Pisma sprawia na początku wiele trudności i wcale nie wydaje się miłe ani pożyteczne. Do jego istotnych treści dociera się powoli, jakby przedzierając się przez kolejne zasłony: "Pierwsze oblicze litery jest dosyć gorzkie. Odrzuć to wszystko, jako gorzką łupinę orzecha.W drugiej kolejności dojdziesz do skorupy, która symbolizuje naukę moralną lub sens wewnętrzny. Ona jest niezbędna do osłony tego, co znajduje się wewnątrz, jednakże i ją należy przełamać i skruszyć. Na trzecim miejscu znajdziesz ukryty i schowany sens tajemnic "mądrości i wiedzy Boga" [21]. Trzeba jednak pamiętać, że nie ma tu drogi na skróty, nie można natychmiast dotrzeć do środka orzecha, do tego co najsłodsze. Droga zgłębiania Biblii jest nierozerwalnie związana z procesem dojrzewania wewnętrznego, dorastania w wierze. Otrzymujemy tyle, ile jesteśmy w stanie unieść. To powiązanie lektury Pisma z życiem człowieka jest bardzo ścisłe i dokonuje się na wielu poziomach. A więc początek wiary otwiera nam Biblię, a czym bardziej wiara rośnie i dojrzewa, tym więcej jesteśmy zdolni przyjąć ze Słowa Bożego. Podobnie im więcej mamy wiedzy tak zwanej świeckiej, tym lepiej możemy pojąć słowa Pisma. Przede wszystkim zaś, im bardziej rośnie w nas miłość ku Bogu, tym więcej treści i tajemnic objawia nam Duch. Ten sam bowiem Duch który przenikał piszących księgi natchnione, przemawia w głębi naszego serca. Ponieważ zaś Duch może zapisywać swoje słowa w czystym sercu wprost i bez pośrednictwa litery, to właśnie w czystym sercu wierzącego objawiają się największe tajemnice Boga [22].

Powiązanie Słowa Bożego z naszym życiem jest jeszcze bardziej bezpośrednie. Całe bowiem Pismo, mówiąc o Bogu i jego miłości, mówi także o nas i naszym życiu. Jest światłem pozwalającym nam zrozumieć nas samych i to, co nas spotyka w życiu: "Przede wszystkim należy wkazać na główny cel Ducha, gdy za pośrednictwem Słowa oświecał sługi prawdy: tym celem było ukazanie niewypowiedzianych tajemnic dotyczących ludzi." [23] A zatem lektura Biblii nie jest czymś wobec naszego życia zewnętrznym. Pismo czytane tak, jak czytał je Orygenes mówi nam o nas samych, oświetla wydarzenia naszego życia, jest naszą drogą do lepszego zrozumienia siebie.

Czytanie Pisma Świętego jest więc niekończącym się poszukiwaniem Boga, pogonią za Ukrywającym się, jakby polowaniem: "Gdy zastanawiam się nad trudnościami związanymi z analizą sensu przedstawionych wypowiedzi Pisma, wydaje mi się, że znalazłem się w sytuacji kogoś, kto wychodzi tropić zwierzęta łowne polegając na węchu myśliwskiego psa. Zdarza się tam niekiedy, że tropiącemu ślady myśliwemu wydaje się, że jest już bardzo blisko zwierzęcej kryjówki, gdy nagle ślady się urywają, a wówczas łowca wraca po odkrytych już psim węchem śladach do miejsca, gdzie zwierzę dokonało większego skoku i niepostrzeżenie zmieniło kierunek biegu. Kiedy myśliwy odnajdzie ten trop, tym żwawiej podąża za nim, pewniejszy w nadziei zdobycia łupu i spokojniejszy z powodu wyrazistości śladów." [24]

Przypisy:

  1. O zasadach, Warszawa 1979, IV, 2,1-2 (O zas.)
  2. Duch i Ogień, Kraków, 1995, 176 (DiO, nr fragmentu)
  3. Katechizm, p.108: wiara chrześcijańska nie jest jednak "religią Księgi". Chrześcijaństwo jest religią Słowa Bożego, "nie słowa spisanego i milczącego, ale Słowa Wcielonego i żywego".
  4. O zas, IV,2,1
  5. Komentarz do "Pieśni nad pieśniami", Kraków 1994, s.8
  6. OnS, s.191
  7. Komentarz do "Pieśni nad pieśniami", dz. cyt., s.198
  8. DiO, 178
  9. DiO, 183
  10. O zas, IV,2,2
  11. O zas, IV,2,2
  12. O zas, IV,3,3
  13. DiO, 181
  14. O zas, IV,3,4
  15. O zas, IV,2,2
  16. DiO, 167
  17. Zobacz np. jego interpretację prośby "Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj", OnS, s.14
  18. DiO, 169,168
  19. DiO, 172
  20. DiO, 224
  21. DiO, 210
  22. DiO, 172
  23. DiO, 209
  24. DiO, 216