ks. Jan Słomka

Czasy Apologii

W swoim wielkanocnym magazynie niemiecki Focus umieścił wywiad z Arcybiskupem Johannesem Dybą, ordynariuszem Fuldy, jednej z ważniejszych diecezji w Niemczech. Tytułem dla całego wywiadu było pierwsze pytanie, jakie postawiono ks. Arcybiskupowi Dybie. Brzmiało ono mniej więcej tak: "Dlaczego chrześcijaństwo traci na znaczeniu?".
Już samo brzmienie tego pytania wskazuje, że Focus nie jest pismem, jak by to powiedzieć, Kościołowi życzliwym. Arcybiskup Dyba jednak przyjął zaproszenie i zgodził się na taką, od pierwszego pytania dość drapieżną formułę wywiadu. Odpowiada zresztą na to pytanie wskazując, że Bóg nie jest mniej ważny, gdy ma mniej wyznawców, ale nie usiłuje negować tezy dziennikarza w tym pytaniu ukrytej, a mianowicie, że faktycznie, w Niemczech, na poziomie społecznym, chrześcijaństwo jakby traciło na znaczeniu. W tej kwestii liczby są bezwzględne. Od kilku lat rośnie w Niemczech liczba ludzi dorosłych występujących z Kościoła Katolickiego (to samo zresztą dotyczy Kościoła Ewangelickiego).
Równie ciekawy jest ciąg dalszy wywiadu. Otóż., pomijając pewne złośliwości, dziennikarz dopytuje się Arcybiskupa o samą możliwość wiary. Arcybiskup odpowiada, że wiara to pewne doświadczenie, a wtedy dziennikarz pyta, jak to jest że większość ludzi dzisiaj nie ma żadnego doświadczenia Boga. Wreszcie pyta, i to wnikliwie, o wiarę Arcybiskupa. Np. pyta czy Arcybiskup wierzy w to, że Mojżesz przekazał ludowi wybranemu na górze Synaj dziesięć przykazań, a gdy arcybiskup potwierdza, pada pytanie o realność jakichś postaci z mitologii. Arcybiskup odpowiada, że Biblia jest dla niego Słowem Bożym.

Ten wywiad jest bardzo charakterystyczny. Przede wszystkim już samo tytułowe pytanie wskazuje na sytuację, jaka będzie się stawała coraz częściej udziałem wierzącego, a mianowicie na taką, kiedy widzi on sąsiadów, współpracowników, czy krewnych, którzy żyją bez specjalnego odniesienia do Boga i traktują to jako coś normalnego. W Polsce przywykliśmy do sytuacji, w której ludzie na wysokich stanowiskach zachowuję się jakby Boga nie było, ale o wiele mniej do takiej, w której nasi bliscy tak się zachowują. A zatem pomimo ateizmu tych na górze, trwało bardzo silne poczucie wspólnoty religii. Można przypuszczać, że będzie się ono coraz bardziej kruszyć i że uświadamiane sobie tego stanu rzeczy będzie dla wielu katolików bolesne. Tak chyba będzie wyglądać codzienność zjawiska, które zwykło się nazywać powstawaniem społeczeństwa pluralistycznego.

Po drugie Arcybiskup Dyba godzi się na wywiad w czasopiśmie odległym od Kościoła. Godzi się również na tak prowokacyjny tytuł i treść wywiadu. A zatem, jako pasterz Kościoła lokalnego wie już, że jego obowiązkiem jest podejmować dialog nie tylko z tymi, którzy są Kościołowi życzliwi, ale i z tymi, którzy patrzą na Kościół krytycznie albo i z urazami. Tacy rozmówcy coraz częściej będą chcieli rozmawiać albo o samej wierze jak to było w rozmowie z Arcybiskupem Dybą, albo o najmniej wygodnych dla wierzących tematach. Jest oczywiste, że dialog z takimi rozmówcami jest zawsze ryzykiem, jest nieraz obroną przed atakiem, nie zawsze uczciwym. Jest to konfrontacja, która wystawia naszą wiarę na próbę i na ryzyko np. ośmieszenia, wykazania jej sprzeczności, nielogiczności. Ale alternatywą jest zamknięcie się w małym kręgu podobnie wierzących czyli ucieczka. Wygląda na to, że wracają czasy apologii, czyli sytuacji, w której chrześcijanie na co dzień zmuszeni byli do konfrontacji swojego życia i wiary innymi stylami życia i wierzeniami w innych bogów. Na to wskazuje zresztą sama treść wywiadu. Dziennikarza właściwie nie obchodzi, co Arcybiskup myśli o ważnych kwestiach społecznych. On chce wiedzieć w co i jak wierzy Arcybiskup Johannes Dyba. I pyta o to nie z pozycji wspólnoty wiary, ale tak, jakby dla niego i większości czytelników wiara chrześcijańska nie była (już?) żadną oczywistością.

Z powyższych uwag łatwo odnieść wrażenie, że dziennikarz w tym wywiadzie w pewnym sensie nie respektuje autorytetu Arcybiskupa. Coś w tym jest. Faktycznie poddaje on wypowiedzi Arcybiskupa Dyby krytycznej ocenie i jakby wypróbowuje ich moc i autentyczność. Ale nie jest to tak, że biskup Kościoła Katolickiego nie ma już autorytetu w Niemczech. Niewątpliwie pewien typ autorytetu jest w kryzysie, a nawet jest masowo odrzucany. Chodzi nie tylko o kryzys autorytetu instytucji, ale o bardzo szerokie zjawisko w dzisiejszej kulturze, które bywa nazywane kryzysem ojcostwa. Jest to między innymi jakaś odmowa posłuszeństwa prawdom i normom podawanym z góry, na mocy samego obyczaju, prawa czy urzędu. Ale oczywiście odrzucenie takiego typu autorytetu jest jednocześnie poszukiwaniem autorytetu. Również dziennikarz zadając Arcybiskupowi krzyżowe pytania i poddając jego wypowiedzi krytycznemu badaniu zachowuje się jakby sprawdzał moc fundamentu, na którym opiera się życie i wiara Arcybiskupa. A zatem burząc autorytet usiłuje on odnaleźć nowe, mocniejsze fundamenty dla autorytetu.

Podsumujmy te rozważania na marginesie wywiadu Arcybiskupa Fuldy, Johannesa Dyby.
Możemy się spodziewać, że w najbliższych latach również w Polsce będą się zmieniały okoliczności, czy inaczej mówiąc, warunki określające życie Kościoła i sytuację wierzących. W pewnym sensie będzie zanikać spontaniczne poczucie wspólnoty wiary, a zatem trzeba będzie z jednej strony wierzyć coraz bardziej samodzielnie, z drugiej zaś, odbudowywać i pielęgnować wspólnotę kościelną. Trzeba będzie tworzyć taką wspólnotę wiary, która będzie potrafiła żyć i dawać oparcie wierze w nowej, na pewno trudnej sytuacji społecznej. Tu na pewno coraz większa rola powinna przypadać niedzielnej Mszy świętej, pojmowanej właśnie jako zgromadzenie wiernych wokół Stołu Słowa i Ciała Pańskiego, jako miejsce gdzie karmi się nasza wiara. Wiara, powtórzmy, skazana na coraz większą samodzielność.

Jednocześnie coraz istotniejsza będzie umiejętność rozmawiania z ludźmi spoza Kościoła i po prostu współżycia i współdziałania z tymi, którzy nie wierzą, albo wierzą inaczej, albo ich Kościół nic nie obchodzi, czyli w tzw. społeczeństwie pluralistycznym. Ten proces trwa już, o ile chodzi o poziom życia społecznego. Wszyscy od kilku lat powtarzają, że Kościół w Polsce odnajduje sobie miejsce w nowej rzeczywistości, mając na myśli właśnie udział i miejsce Kościoła w życiu społeczno-politycznym. Natomiast o wiele mniej mówi się, że proces ten dotyczy i w coraz większym stopniu będzie dotyczył także sfery relacji i stosunków prywatnych i będzie stawał się problemem osobistym wierzących. Również na tym poziomie odmowa czy po prostu nieumiejętność rozmawiania z innymi może prowadzić do sytuacji, którą zwykło się określać mianem marginalizacji wierzących.

I wreszcie autorytet. Na pewno nie unikniemy ataku na istniejące autorytety, w tym przede wszystkim na autorytet Kościoła i w Kościele. Nie bójmy się go. Pamiętajmy, że taki atak jest, wbrew wszelkim pozorom, właśnie poszukiwaniem autorytetu. Od sposobu w jaki Kościół będzie reagował na te ataki zależy jaki autorytet zdoła odbudować i zbudować w przyszłości.