"SŁOWA ZWIASTUNA RADOSNEJ NOWINY..."

Pełne wdzięku są słowa zwiastuna radosnej nowiny,
który ogłasza pokój i obwieszcza zbawienie.
(Iz 52, 7)

Wreszcie i my, po innych, mamy własny dzień uroczystego rozpoczęcia nowego roku akademickiego. Jesteśmy jak gdyby nieco spóźnieni w tych pięknych obchodach. Ale przecież, inaczej patrząc, nasze sale wykładowe ożywiły się wcześnie, przed innymi, jeszcze w pełni dni wakacyjnych całej braci studenckiej. Tak zwykle, rok rocznie, stajemy do pracy niejako o wschodzie słońca.
Wiele razy widywaliśmy się już w ciągu minionych tygodni. Nie muszę więc wypowiadać słów powitań. Powtórzę jednak to, co wyraziłem w tej świątyni w ostatnią niedzielę, gdy wraz z grupą duszpasterzy, opiekunów młodzieży studenckiej sprawowałem Eu-charystię na rozpoczęcie roku akademickiego łódzkich uczelni. Niech ten rok będzie błogosławiony! Przyjmijmy go jako czas łaski Bożej, dany nam do wypełnienia wartościową, pożywną treścią ubogacającą intelekt i ducha człowieka. Tym bardziej, że ma to być rok pod kilkoma względami szczególny, bo eucharystystyczny, przeżywany pod sakramentalnym znakiem Eucharystii, a jednocze-śnie rok wychylony z nadzieją ku upragnionemu spotkaniu się z Piotrem dzisiejszych dni Kościoła. Takiego roku nie wolno nam przeżyć przeciętnie, z oceną - by użyć terminologii szkolnej - led-wie dostateczną. Byłoby to, ponad wszelką wątpliwość, niegodne naszego powołania do pełnienia w ludzie Pańskim odpowiedzialnej służby; sprzeczne z naszą więzią z Kościołem, z przygotowywa-niem się w Chrystusowej szkole - seminarium duchownym do przyjęcia misji zwiastuna dobrej nowiny.
Z tą myślą na ustach staję wobec Was Dostojni i Czcigodni Księża Wychowawcy i Profesorowie, wszyscy obecni tu Kapłani, Bracia moi najmilsi, wobec Was Alumni, Synowie najdrożsi, wo-bec Waszych rodzin i przyjaciół naszej łódzkiej uczelni duchownej, żeby przed złożeniem Bogu Najświętszej Ofiary objąć Was uczu-ciem prawdziwie gorącym i zwrócić ku Wam zawołanie z Księgi proroka Izajasza: "Pełne wdzięku są słowa zwiastuna radosnej nowiny, który ogłasza pokój i obwieszcza zbawienie".

2. Tym zawołaniem, jako antyfoną na wejście, rozpoczyna się dzisiejsza liturgia mszalna. Jakby w odpowiedzi na nie, towarzyszą mu wspaniałe zaiste antyfony brewiarzowe na dzień św. Łukasza Ewangelisty: "Otrzymałem łaskę obwieszczania światu niezgłębio-nego bogactwa Chrystusa. Dzięki składam Bogu za dar, jaki mi uczynił - jestem sługą Ewangelii".
Bracia moi! Cóż innego powiedzieć w ten dzień uroczysty, gdy teksty liturgiczne każą nam wyśpiewać taką pieśń! Jaką inną, sto-sowniejszą, treść wybrać, by ją powtarzać jak refren pieśni uwiel-bienia! Czym wypełnić dziś umysły i serca, jeśli nie uwielbieniem Boga, że nas do takiej służby - zwiastunów radosnej nowiny - zechciał przeznaczyć!
Może tylko jedną przestrogę i zarazem jedno zapewnienie po-winien dać Wam, bliscy mi bardzo Alumni, którzy jeszcze będąc w kwiecie lat, macie przecież prawo nie dosięgać wzrokiem we-wnętrznym niejednych pewników, jakie w latach dojrzałych stają się zwykle oczywistością. Może, być może... chcę powiedzieć, bo i wiek młody potrafi się zaznaczyć iście orlim, wewnętrznym okiem. Niemniej wyrażę tę jedną myśl, słowo przestrogi i zapewnienia. Nie dozwólcie, by kiedykolwiek zawładnęło Wami zwątpienie w słusz-ność sprawy, jakiej macie poświęcić najpiękniejsze lata swojej mło-dości. Właśnie idzie o to, żeby jej swoją młodość poświęcić. Żeby dać jasne świadectwo, iż sprawa jest tak wielka, że oddanie jej młodych lat, a potem całego życia napełnia człowieka przeogromną radością.
Wasi szkolni rówieśnicy, przyszli lekarze, inżynierowie, arty-ści, językoznawcy i psychologowie wybrali dobre drogi, jeśli tylko ożywia ich szczere pragnienie służenia ludziom. Ale ludziom, światu zaprawdę nieodzowne jest do autentycznego życia na miarę człowieka nie tylko to, nie tylko taka służba. I nawet nie tylko pew-na forma życia duchowego, która się spełnia w kontakcie z poezją, z muzyką, z wszelką postacią sztuki. Człowiek jest na wskroś istotą, która bardzo potrzebuje Boga. Jest głodna Boga. A jeśli ten głód jest przyćmiony, człowiek cierpi, nie wiedząc czasem, co go boli i dlaczego cierpi. Będzie przeto głęboko wdzięczny każdemu, kto go z tego stanu wyprowadzi - opowie o Bogu, wskaże drogi wiodące do Niego, nauczy rozmawiać z Nim, rozumieć sens ofiar Jemu składanych, sens duchowości prawdziwie religijnej, religijne-go widzenia świata. Będzie bez wątpienia odczuwał wdzięczność za to.
I wypowiadać ją będzie na różne sposoby i będzie witać głosicieli Boga i rozkoszować się smakiem tego, co niosą. I zawsze powróci wtedy echem Izajaszowe zawołanie: "Pełne wdzięku są słowa zwia-stuna radosnej nowiny, który ogłasza pokój i obwieszcza zbawie-nie".
To właśnie chciałem Wam, Drodzy moi, na pierwszym miejscu przekazać jako zapewnienie. I przestrzec, żebyście w to nigdy nie zwątpili, jakiekolwiek by racje próbowano temu przeciwstawić. Człowiek jest o wiele większy niż postać, jakiej owe racje usiłują bronić.

3. "Pełne wdzięku są słowa zwiastuna radosnej nowiny..."
Anonimowy prorok, prawdopodobnie uczeń Izajasza, pisze w nie-woli babilońskiej barwną Księgę wyzwolenia i odnowy. W nie-zrównanej piękności obrazach kreśli w niej wizję nowego wyjścia Izraelitów z Egiptu. Księga powstaje szybko, czas nagli. Wyzwole-nie ma nadejść rychło za interwencją wybrańca Bożego, Cyrusa. Ale odnowa Syjonu dokona się dopiero, gdy naród izraelski złoży ekspiację za grzechy i nawróci się do Boga przez nowy związek miłości i nowe przymierze. I przede wszystkim dzięki zadośćuczy-nieniom Sługi Jahwe, który przez mękę i śmierć odkupi wszystkich z niewoli zła i grzechu.
Oto zapowiedź Mesjasza. Ale i zapowiedź pełna trudnych do rozwikłania zagadek, które dopiero w świetle dzieł Jezusa odsłoniły swój właściwy sens. Niemniej, od początku Izraelici dobrze wy-czuwali, iż zwiastowane im było, że poprzez pustynię syryjską, najkrótszą drogą, powrócą do świętego miasta Jeruzalem; że nad-chodzi wreszcie chwila, która zakończy ich rozdzierającą tęsknotę. Wierzyli, że wracać będą w uroczystym orszaku poprzedzani przez Jahwe; że pod ich stopami pustynia przemieni się w żyzną ziemię; że w końcu Jahwe znów zakróluje na Syjonie, liczne narody wy-znają w Nim swego Boga i imię Jego nie będzie już więcej zniewa-żane.
Wyjść z niewoli, powrócić do ojczystej ziemi, odzyskać wszystko, co drogie i święte, najdroższe i najświętsze. To ma się wreszcie, wbrew wszelkim wrogim przepowiedniom urzeczywist-nić. Sługa Pański z takim zapewnieniem przebiega siedziby wy-gnańców. I słyszy rozbudzone uniesieniem głosy: "O jak są pełne wdzięku na górach nogi zwiastuna radosnej nowiny, który ogłasza pokój, zwiastuje szczęście, obwieszcza zbawienie. O jak pełne wdzięku są jego słowa".
Ten fragment Bożej księgi powinien i dla nas stać się ożywia-jącym natchnieniem. Dla nas, biskupów, kapłanów i diakonów, którzy przyjęliśmy już od Pana posłannictwo zwiastowania dobrej nowiny. Także dla Was, którzy dopiero przygotowujecie się do przyjęcia tej nad wszystko potrzebnej misji. Bo chociaż czas dawny ustąpił miejsca nowemu, chociaż Mesjasz, wtedy zapowiadany, jest Panem naszym i Zbawicielem, zanim powtórnie przyjdzie na końcu dziejów, trzeba nam, pielgrzymom do domu Ojca, bezustannie wo-łać: maranatha, przyjdź Panie Jezu! W tym czasie obok świętości jest i grzech, obok tego co Boskie są i moce Bogu przeciwne, obok życia jest śmierć, obok wolności - niewola. Musimy więc iść do ludzi często uwikłanych w dramatyczną walkę o prawdę, zagubio-nych wśród przeciwieństw, nie tylko radośnie wierzących, ale i pogrążonych w smutku i apatii, rozdartych wewnętrznie, we-wnętrznie zniewolonych i prawdziwie zbolałych, łatwo dających posłuch złudnym nadziejom. Egipt, Babilon nie mogą być dla nas tylko nazwami znaczącymi odległe czasy historii naszych przod-ków, praojców w wierze, lecz i symbolami rzeczywistego losu, jaki poprzez dzieje przygniata człowieka. Dlatego tym bardziej, czyta-jąc Izajasza, trzeba z największą powagą i odpowiedzialnością pomyśleć o dniach dzisiejszych, o misji zleconej nam przez Boga na dziś, o rzetelnym i ofiarnym przysposabianiu do niej młodego po-kolenia, o konieczności całkowitego, bez reszty oddania swych energii młodzieńczych przygotowaniom do służby głoszenia Ewan-gelii. Na wzór Sługi Jahwe. W taki sposób, że gdy staniemy wobec braci naszych, a oni się zastanowią, jak ci z Księgi Izajasza: "Któż uwierzy temu, cośmy usłyszeli! Na kimże się ramię Boga objawi-ło!" (53, 1), mogli też odpowiedzieć sobie: "On wyrósł przed nami jak młode drzewo i jakby korzeń z wyschniętej ziemi. Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi [...], jak ktoś, przed kim się twarze zakry-wa, [...]. Lecz On się obarczył naszym cierpieniem, On dźwigał nasze boleści" (53, 2.3.4.). Tylko pod takim warunkiem dadzą wiarę naszej posłudze. I tylko wtedy serca ich się rozpłomienią. I tylko wówczas zawołają: "O jak są pełne wdzięku na górach słowa zwiastuna radosnej nowiny".
Tych parę myśli składam przed Wami, Drodzy Bracia, jako serdeczne życzenia moje na nowy rok akademicki. Niech wargi Wasze wypowiadają Ojcu Najwyższemu modlitewną podziękę antyfon brewiarzowych: "Otrzymałem łaskę obwieszczania światu niezgłębionego bogactwa Chrystusa. Dzięki składam Bogu za dar, jaki mi uczynił - jestem sługą Ewangelii!"

Inauguracja roku akademickiego
w Wyższym Seminarium Duchownym,
18 października 1987 r.