SPOTYKAĆ SIĘ I WSPÓLNIE NARADZAĆ

Ponownie okres Bożego Narodzenia obieram za czas szczególnie sposobny do spotkania się z tymi, którzy w Łodzi i w obrębie diecezji łódzkiej współtworzą naukę polską i kulturę, oddają swe siły, talenty i umiejętności wszelkim potrzebom ludzkim, materialnym i duchowym, przygotowują wreszcie nowe zastępy fachowców z nadzieją, że zdobywaną dziś wiedzą i człowieczeństwem kształtowanym w latach studiów wiernie będą służyć w przyszłości ludziom i rozwijaniu ich życia. Niech mi zarazem będzie wolno nie uzasadniać na powrót racji organizowania takich spotkań. Byłbym niezmiernie rad, gdyby one mogły stać się naszym wspólnym zwyczajem, gdyby mogły wejść do obyczaju naszego terenu jako praktyka przez się zrozumiała, wręcz oczywista i naturalna.
Miast więc uzasadnień rzeczy, której chyba nie powinno się nawet uzasadniać, pragnę tym serdeczniej i najszczerzej powitać Szanownych Państwa, gości dzisiejszego wieczoru, nauczycieli akademickich łódzkich uczelni - Profesorów, Docentów, młodszą kadrę nauczycielską Adiunktów i Asystentów oraz przybyłym z nimi ich bliskich. I wyrazić wdzięczność za zaszczyt, jaki mi Państwo sprawiają swoim przybyciem.

2. Jest dziś także odpowiedni moment na to, by ponowić wcześniejsze moje zapewnienie, złożone przed Państwem na ubiegłorocznym naszym spotkaniu opłatkowym, iż bardzo bym pragnął w sprawowaniu powierzonej mi w Kościele łódzkim misji pasterskiej móc uniknąć anonimowości, która wszak stała się dla nas wszystkich poważnym zagrożeniem cywilizacyjnym. Tym bardziej zaskakującym, że taż przecież cywilizacja obdarzyła człowieka środkami technicznymi, które jak dotąd umożliwiają szybkie i łatwe porozumienie się ludzi ze sobą, i nawiązywanie osobistych kontaktów. Dlatego raz jeszcze wypada mi powiedzieć, że nie mogę pojąć służby ewangelicznej poza usilnym dążeniem, mimo narzucających się przeszkód, do żywej obecności wśród braci - twarzą w twarz! Stąd próby rozwijania dziś w Kościele różnorakich form duszpasterstwa w małych grupach rodzinnych, zawodowych, we wspólnotach odnowy religijnej obok form modlitwy większych społeczności czy to podczas sprawowania litur-gii w parafiach wielkomiejskich, czy z okazji nadzwyczajnych, jak na przykład w czasie wizyty Papieża w Polsce. Również ze swej strony chciałbym wyjść temu naprzeciw, by nie tylko się spotykać, ale i wspólnie się naradzać, jak uczynić Ewangelię Chrystusową żywym przesłaniem w obecnym, zawiłym czasie, w którym wciąż jeszcze walczą ze sobą prawa spotkania i dialogu z nieufnością, apatią i antydialogiem.
Owszem, jest szereg smutnych powodów niesprzyjających projektowanym i przedsiębranym dziś spotkaniom. Ale tym większa jest dlatego odpowiedzialność chrześcijan za budowanie autentycznych relacji międzyludzkich, to znaczy takich, których podstawową siłą i spoiwem byłyby prawdy o człowieku czerpane z wyznawanego światopoglądu, u nas - z Ewangelii. I w tym przypadku wszelka anonimowość, a praktycznie skrywanie swojej prawdy, zwłaszcza, znamionujce nasz czas swoiste "wypożyczanie" siebie w służbę prawd sobie obcych wiedzie tylko do pozorów dialogu, tworzy zwodliwy stan spokoju, roztacza złudne nadzieje. Jako zawołanie, brzmi ono głosem sugestywnym, może nawet obiecującym, ale jest to głos z gruntu bezsilny.
Jeśli o tym i w takich terminach pozwalam sobie Państwu mówić, to czynię to w celu zapoczątkowania naszych - ufam temu - przyszłych rozmów i narad: otwartych, jasnych, zatroskanych o wspólne dobro ludzi. Nie tylko narad Nikodemowych, choć i takich nie wyrzekajmy się zbyt pospiesznie. One także mają pewien sens.
I jeśli o tym i w takim terminie rozprawiam przed Państwem, to także dlatego, że wspominam niedawne, sprzed kilku miesięcy, spotkanie nasze z Ojcem Świętym w łódzkiej katedrze. I ważką myśl, jaką wtedy Papież pozostawił ludziom nauki i w ogóle inteligencji naszego miasta i regionu. Zapewne pamiętacie je Drodzy Państwo.
Czyż można by nie pamiętać? Ale przeczytam je raz jeszcze, jak czyta się po wielokroć słowa listu od bliskiego człowieka: "Pragnę wyrazić moją wielką radość z tego, że spotykam się tutaj z przedstawicielami świata nauki i kultury, nie wyłącznie, ale w szczególnej mierze [...]. Czuje się waszą obecność w społeczeństwie, w kulturze polskiej, w Kościele polskim. Jestem za to bardzo wdzięczny inteligencji łódzkiej [...]". I dalej mówił Papież: "Życzę więc, wszystkim tutaj zgromadzonym i wszystkim placówkom nauki i kultury polskiej tutaj w Łodzi [...], aby nadal byli sobą, tak jak dotąd, żeby reprezentowali to wszystko, co jest w naszej kulturze autentyczne, humanistyczne, chrześcijańskie, i żeby to wszystko reprezentowali w tym specyficznym kontekście, jakim jest Łódź". Tę oto troskę o autentyzm naszego istnienia, o czytelność naszego chrześcijaństwa Ojciec Święty wkładał tutaj w życzenia dla nas, ludzi związanych z Łodzią.
Doświadczamy tymczasem - i tym także chciałbym się z Państwem podzielić - że specyfika tego miasta, właśnie wbrew obiegowym wyobrażeniom, jakby na przekór nawet tabelom i obliczeniom, nie w tym się na przykład wypowiada, jakoby było ono mniej niż inne miasta i regiony wrażliwe na prawdę ewangeliczną. Ono zostało tylko w swej niedługiej historii wielkiego okręgu przemysłowego, ciężko doświadczone. Nie niszczycielską bronią wojenną, jak Warszawa, ale nieprawdą, zwodniczym słowem, niespełnioną obietnicą. I może dlatego bywa nieufne i tęskni do tego, co tchnie prawdą. I może dlatego rozbudza się nagle, gdy na jego horyzoncie pojawia się zwiastun prawdy, który nie wywołuje znamiennych dla duszy łodzian powątpiewań o jego posłannictwie. Tak właśnie było, tego właśnie doświadczyliśmy w tym jedynym historycznym dniu zawitania do nas Jana Pawła II, który zdumiewa wokół swym nie podważanym przez nikogo, bezkompromisowym autentyzmem. Łódź w tym dniu nie zawiodła. Łódź serdecznie się wtedy radowała, rzadką w tym mieście pełną radością.
To zadanie - odbudowywania autentycznego człowieka, autentycznego chrześcijanina - stawiamy sobie jako misję szczególną na nadchodzący czas Kościoła łódzkiego. Rad jestem, wraz z trzema dotychczasowymi biskupami przeznaczonymi na ewangelizacyjną misję w Łodzi, że od tygodnia energię naszą wspomaga obecny tu nowy biskup, dr Adam Lepa, łodzianin z urodzenia, którego w obszerniejszych słowach prezentowałem diecezjanom w minioną sobotę na uroczystości konsekracyjnej w katedrze.

3. Do spełnienia tej misji jest też w sposób specjalny powołany cały nasz Kościół diecezji łódzkiej. I to również mam obowiązek nadmienić w ten wieczór. W ostatnich bowiem dniach adwentu biskupi metropolii warszawskiej, do której należy także nasza diecezja, byli wraz z biskupami z innych metropolii z kanoniczną wizytą ad limina Apostolorum, by przedłożyć Ojcu Świętemu sprawozdania ze stanu życia naszych Kościołów i podejmowanych w nich prac. Przed powrotem do Polski, na ostatniej, wspólnej audiencji, Papież w odpowiedzi na nasze informacje roztoczył przed nami życzenia, jakie ma względem nas wszystkich jako pasterz Kościoła powszechnego. Zbierają się one w szczegółowy program prac, o czym nie sposób mi w tej chwili wnikliwiej mówić, ale z czym będę musiał wszystkich diecezjan zapoznać.
Dziś zatrzymam się przy jednej tylko myśli, polecając ją uwadze Państwa. Jednym z głównych wątków przemówienia Ojca Świętego było urzeczywistnianie się Kościoła przez posłannictwo świętości i apostolatu osób świeckich. Na pasterzy Kościoła Jan Paweł II złożył odpowiedzialność za to, czy wierni świeccy - jak sam to ujął - "spełnią swe zadania w Kościele i świecie na miarę wymogów dzisiejszych czasów". Są oni powołani - stwierdza dalej "do tego, aby we współczesnym świecie stawać się >>solą ziemi<< i >>światłem świata<<. Oznacza to, że we wszystkich dziedzinach życia indywidualnego, rodzinnego i społecznego, zwłaszcza w środowisku pracy, winni być świadkami Chrystusa, wprowadzać w czyn zasady ewangelicznej sprawiedliwości i solidarności [...]. Ostatni Synod Biskupów był wielką konsultacją na temat powołania i misji katolików świeckich w Kościele i w świecie współczesnym. Był też poniekąd weryfikacją, w jakim stopniu zostały zrealizowane wskazania i postanowienia Soboru Watykańskiego II odnośnie do laikatu". Nawiązując do sakramentów chrztu i bierzmowania, które wprowadzają wszystkich w potrójne posłannictwo Chrystusa: kapłańskie, prorockie i królewskie, Papież dodał, że "jest rzeczą szczególnie ważną, aby katolicy świeccy, coraz bardziej uświadamiając sobie swoją chrześcijańską tożsamość, szukali odpowiedzi na nowe wyzwania, jakie stawia przed nami świat współczesny: indyferentyzm, niewiara, ateizm, materializm praktyczny, nędza materialna i moralna, demoralizacja, niesprawiedliwość, pogwałcenie praw osoby ludzkiej".
Oto, Drodzy Państwo, jeden z punktów wyznaczonego nam przez Głowę Kościoła programu do zrealizowania. Oto, przede wszystkim jednak, Ewangelia Chrystusa w jej brzmieniu odniesionym do najpilniejszych potrzeb naszego czasu, ażeby słowo Kościół brzmiało w naszej świadomości jako wspólnota Ludu Bożego, jako święta rodzina Boża żywa Bogiem, przywrócona do życia Krwią Chrystusową, żywo obecna w świecie mocami Ducha Świętego.
I oto, wreszcie, bardziej niż program, prawdziwa misja ewangelizacyjna przypominana nam w imię wspólnego nam posłannictwa świętości i apostolatu.
Przy niej więc wypada mi pozostać w momencie, gdy przejść pragnę do złożenia Państwu, w imieniu własnym i Księży Biskupów Pomocniczych, życzeń bożonarodzeniowych i noworocznych. Myśląc o tym odpowiedzialnym, trudnym, ale i niezbędnym zadaniu, o szczegółowych zadaniach Państwa, naukowych, dydaktycznych i wychowawczych, o Państwa rodzinach i wszystkich Państwu bliskich, o troskach, jakie Państwa trapią, o niepokojach, o wszelkim trudzie i znoju, jaki niesie ze sobą codzienność, proszę o przyjęcie tych oto prostych słów, które wyjmuję ze starotestamentalnej Księgi Liczb: "Niech Was Pan błogosławi i strzeże. Niech rozpromieni oblicze swe nad Wami, niech Was obdarzy swą łaską. Niech zwróci ku Wam oblicze swoje i niech Was obdarzy pokojem".

Opłatek nauczycieli akademickich,
9 stycznia 1988 r.