"KSZTAŁTUJ NAS W SZKOLE EWANGELII..."
Dzięki bliskim i przyjaznym więzom, jakie już z dawna połączyły diecezję łódzką z tutejszą uczelnią i dosięgają niezapomnianej postaci biskupa Michała Klepacza, a które przed rokiem zaowocowały utworzeniem w Łodzi Punktu Konsultacyjnego Akademii Teologii Katolickiej, staję tu, w tym uroczystym dniu, nie tyle ze świadomością przybysza i gościa, jakkolwiek przecież na uprzejme zaproszenie Jego Magnificencji Księdza Rektora, ile w poczuciu powinności, jaka i na mnie z kolei spada, skoro tam, gdzie pełnię posługę pasterską, Akademia zaistniała z oczekiwanym zasiewem Bożej mądrości i nadziei. Niechże więc będzie mi wolno żywić ufność, że dzisiejsza obecność moja w Akademii przyjęta zostanie jako wyraz niezachwianej z nią więzi, wspólnoty myśli i chrześcijańskiej odpowiedzialności za nasze jutro.2. Z tekstu mszy na rozpoczęcie roku akademickiego wyjmuję taką żarliwą prośbę modlitewną: "Kształtuj nas w szkole Ewan-gelii, abyśmy szukali Twojej prawdy i świadczyli o niej przez dzieła miłości" (Mszał Rzymski, 154). Oto słowa, które zamkną sprawo-
waną w tej chwili celebrację liturgiczną. I oto słowa, które zabrzmieć w niej powinny nader podniosłym akordem. I słowa, w których dosłyszeć by należało wskazanie drogi, jaka się dziś otwiera w tym świętym zgromadzeniu, przed społecznością tej katolickiej uczelni. "Kształtuj nas w szkole Ewangelii, abyśmy szukali Twojej prawdy i świadczyli o niej przez dzieła miłości".
Nie znajduję tymczasem innych słów, które by dobitniej i trafniej niż te uwidocznić mogły istotne przesłanie Dobrej Nowiny na dziś i na jutro nasze; istotne przesłanie Chrystusowe i zobowiązujący imperatyw moralny na nasze wspólne dziś i na jutro Polaków. Tym bardziej, że tej jesieni początek roku akademickiego w polskich uczelniach szczęśliwie wypadł u progu nowego polskiego czasu. Niepodobna więc nie stanąć przed pytaniem, jak zaistnieć w tych od lat wypatrywanych dniach, żeby to, co zaświtało nam jutrzenką nadziei, zajaśnieć mogło wreszcie blaskami prawdy i życia.
Jeśli początek każdego roku akademickiego zawsze przywracał pytania o kierunek drogi na zapowiadające się miesiące, jeśli nawet nieuchronną monotonię owych zapytań i formułowanych na nie odpowiedzi przerwały niekiedy wydarzenia o szczególnym znaczeniu dla przyszłości, czasem wręcz profetycznie, to nigdy dotąd, od kilkudziesięciu lat, nie zdarzyło się, żeby polskie szkoły wyższe, tak jak dziś, stanąć musiały, twarzą w twarz, przed historycznym wezwaniem do żywej obecności wschodzącej inteligencji polskiej w rodzimym świecie współczesnym. Od kilkudziesięciu lat nie zdarzyło się także, żeby wschodząca katolicka inteligencja polska stanąć musiała twarzą w twarz przed historycznym, jak dziś, wezwaniem do wejścia w nowy polski czas z odsłoniętym obliczem, z prawdą ewangeliczną na ustach, z przejrzystym, absolutnie czytelnym zaangażowaniem się w odbudowę ojczystej ziemi tragicznie wyjałowionej przez fałsz antyewangelii.
3. Bywały w Polsce ostatnich dziesięcioleci takie okresy, że przy wtórze wzniosłych zawołań dialogu i współistnienia, sprawiedliwości, wolności i prawdy natrafialiśmy w najlepszym razie na nikłe tylko namiastki tych elementarnych wyznaczników życia. Głównie dlatego było człowiekowi źle i czuł się nieszczęśliwy. Ale i dlatego też wartości te urastały do postaci zawołań najwznioślejszych, za które wielu przecież rodaków z przykładnym oddaniem i za cenę niepomiernych częstokroć wyrzeczeń składało siebie niczym całopalną żertwę na ołtarzu ofiarnym. I jakkolwiek doświadczaliśmy również niszczycielskiej mocy grzechu odstępstwa i zdrady, to jednak nad złem przeważały owe wzorce ludzi niewzruszonych, świadomych swych celów i niezachwianych w dążeniu do nich. Nie próbujmy obliczać, których było więcej. Dziś wiadomo, że niekoniecznie liczba stanowi o większości, lecz profetyzm postaw człowieczych, mała reszta - by posłużyć się tą wymowną ideą biblijną.
Gdy na tym tle spojrzeć na polskie wydarzenia najświeższe, nie sposób nie powtórzyć za św. Łukaszem i bez obawy o nadużycie tekstu ewangelisty: "Szczęśliwe oczy, które widzą, co wy widzicie" (10, 23). Bo przy prawdziwie wielkiej biedzie materialnej, jaka dziś towarzyszy wielkim dokonaniom w Polsce, spłynął na nas niespodziewanie jak gdyby złotodajny deszcz już teraz uchwytnego bogactwa wartości i postaw bezsprzecznie ewangelicznych. To bowiem, co jeszcze niedawno w sferze duchowej i moralnej, społecznej, politycznej i religijnej zdawało się nieosiągalne, znalazło się tuż przed nami, na wyciągnięcie rąk. Potrzeba tylko, żeby w tych możliwościach dojrzeć rzeczywiste bogactwa, wejść z nimi w spotkanie, twarzą w twarz, i zdecydować się na sięgnięcie po nie w przeświadczeniu, że bez nich niepodobna sensownie żyć na miarę człowieka, którego Chrystus odkupił swą Krwią.
I jeszcze jednego potrzeba - żeby w dniach, jakie szczęśliwie nastąpiły, dokonało się nadto, za łaską Bożą, bezwzględnie konieczne, i to w rozległym wymiarze społecznym, rozbudzenie ewangeliczne: żywe pragnienie prawdy ewangelicznej, zawierzenie Ewangelii i zdecydowana wola przeobrażania swojego jestestwa i świata do końca, aż do najmniejszej cząsteczki, według Chrystusowej nowiny o życiu, według Chrystusowego daru życia. Dla tej właśnie przyczyny, mając przed sobą tę oto jakże pilną i niezbędną konieczność, rozpocząłem swą medytację od przytoczenia modlitwy, która kończy mszę na inaugurację roku akademickiego: "Kształtuj nas w szkole Ewangelii, abyśmy szukali Twojej prawdy i świadczyli o niej przez dzieła miłości".
Gdzie to powiedzieć najwyraźniej jak możliwe, jeśli nie w tym najpierw miejscu, jeśli nie wobec tego zgromadzenia profesorów katolickiej uczelni i nade wszystko wobec wschodzącej tu i wychylonej w jutro katolickiej inteligencji polskiej. Przecież tutaj inauguracja roku rozpoczyna się na klęczkach! Więc o co błagać Boga, o jaką łaskę, o jaki dar, z którego by i chleb powszedni, pożywny i smakowity, mógł wyrosnąć w wielki bochen, jeśli by się zapomniało, że materia z ducha się rodzi, gdyby się nie uwierzyło do końca, że duch człowieczy powraca do życia i najobficiej rozsiewa życie, gdy daje się bezkompromisowo owładnąć mocom miłości, owej podwójnej, nierozerwalnej miłości Boga i ludzi. "To czyń, a będziesz żył", powiedział Chrystus uczonemu w Pra-wie, gdy ten zadał Panu podchwytliwe pytanie, żeby wystawić Go na próbę.
I teraz nie brak takich, podchwytliwych pytań, gdy sprawy się toczą o to, co najpotrzebniejsze, co przed innymi zagwarantować może ludziom życie i gdy w sporach o to próbuje się porządkować wartości według wciąż innych schematów i w innych wciąż układach, z inną wciąż wartością na czele. Czy duch, czy materia, czy chleb, czy słowo o chlebie, czy ekonomia i polityka, czy też moralność i zasady etyczne. Studenci Akademii rychło powinni zdobywać jasny pogląd w tym przedmiocie i stawać się świadkami prawdy przez dzieła miłości. Zwłaszcza, że doświadczenie codziennej biedy ostro ściąga wzrok ku sobie, wyrządza ból, uszczupla myśl, niejednym wyciska nawet łzy i narzuca trudne pytanie: dlaczego? Tym bardziej przeto ta szkoła powinna utożsamiać się w istocie z Chrystusową szkołą Ewangelii. I w imię tego właśnie słuchacz powinien tutaj być wprzężony w trud i w przygodę poszukiwania Chrystusowej prawdy.
Stąd w pierwszym rzędzie, wraz z zatapianiem się w prawdzie, winno wypływać, jak ze źródła, świadectwo o niej w uchwytnych kształtach dzieł miłości, co znakomicie wyraził św. Paweł Apostoł w słynnej przestrodze, jaką słał niegdyś młodemu Kościołowi w Rzymie: "A my, którzy jesteśmy mocni [w wierze], powinniśmy znościć słabości tych, którzy są słabi, a nie szukać tylko tego, co dla nas dogodne. [...] abyśmy dzięki cierpliwości i pociesze, jaką niosą Pisma, podtrzymywali nadzieję" (Rz 15, 1.4).
Gdy o taką szkołę, o tę prawdę i o moc dawania takiego świadectwa zwracamy się w tym uroczystym dniu do Pana naszego i Zbawiciela, niech prośba nie przesłoni nam obowiązku dziękczynienia, że oto Bóg zesłał nam wielkie dni łaski, kairos historycznej daty, dni które potrzebują żywej wiary każdego z nas, obfitych dzieł miłości, z których nikt zwolniony być nie może, ażeby nadzieja, jaka się rozświetliła nad nami, rozpłomienić się mogła jasnym blaskiem.
Inauguracja roku akademickiego
w Akademii