"NA WIEKI MNIE UMIEŚCISZ PRZED TWOIM OBLICZEM"

Ty mnie podtrzymasz, Panie,
na wieki mnie umieścisz przed Twoim obliczem.
(Liturgia godzin)

Dzisiejszy dzień zakończenia roku akademickiego w Seminarium wypadł w liturgiczne wspomnienie św. Alojzego Gonzagi. I przeto związane z tym dniem nasze uwielbienie Boga sprawujemy pod duchowym przesłaniem tego świętego sprzed ponad czterystu lat, patrona młodzieży studiującej.
Odległość kilku wieków, jaka nas dzieli od tej postaci nie ma żadnego istotnego znaczenia. W życiu człowieka, w kulturze ludzkiej, w ruchu świata naprzód liczy się nie czas, który upływa i unosi ze sobą fakty i zdarzenia, by przykryć je niepamięcią, ale to, co wbrew czasowi i jego niszczycielskiej mocy człowiek wyrywa z niepamięci i ratuje od zniszczenia. Żywa tradycja religijna, wiara pokoleń wyrwała niszczycielskiemu czasowi postać św. Alojzego Gonzagi i uratowała ją od zapomnienia, bo była nośnikiem wartości, bardzo pożywnych dla życia i kultury chrześcijańskiej. Święty Alojzy urzeczywistnił w swoim krótkim, zaledwie dwudziestotrzyletnim żywocie kryształową czystość, ofiarne oddanie się braciom i intensywną praktykę pokutną. Pochodzenie z książęcej rodziny, spokrewnionej z najsłynniejszymi brodami Italii, przeznaczało go do życia dworskiego. Jego ojciec marzył o karierze wojskowej dla swego syna. Syn natomiast wybrał życie zakonne.

2. Liturgia dzisiejszego dnia wyznacza zatem wspomnienie człowieka, który w młodym wieku dokonał bezkompromisowego wyboru: poszedł ufnie za wezwaniem Boga w nie znaną sobie drogę, mimo iż szeroko otwierała się przed nim droga, jaką naturalnie wyznaczała mu książęca więź rodzinna. Tę drogę uznał jednak za nazbyt szeroką. Wolał tę inną: wąską i niewiadomą, ale ewangeliczną, wskazaną mu przez Boga. Chciał się oddalić od świateł dworskich, żeby być w bliskości oblicza Tego, który go wzywał na swoją służbę.
Dlatego w brewiarzowej liturgii godzin powtarzamy dzisiaj ten wymowny respons: "Ty mnie podtrzymasz, Panie, na wieki mnie umieścisz przed Twoim obliczem". W tych słowach zawarta jest radosna nadzieja św. Alojzego. I w tych słowach wypowiadanych dzisiaj przez nas powinna się wyrazić takaż sama radosna nadzieja każdego z nas, całej naszej społeczności seminaryjnej - braci-kapłanów przełożonych i nauczycieli i młodych kandydatów do kapłaństwa Chrystusowego.
Zobaczmy wszyscy, Drodzy Bracia, to, co niezbędnie zobaczyć trzeba; to, co każdy z nas powinien koniecznie zobaczyć w zawiłym czasie obecnym. Bo to, co ten czas stawia przed nami mieści się w zadaniu dokonania wyboru. Istotnego i bezkompromisowego wyboru w dniach wyraziście naznaczonych przez ludzkie decyzje nierozważne, nie przemyślane, krótkowzroczne i tandetne. Bieżący czas polski jest wręcz zdominowany przez kryzys wyborów ludzkich.
Jeszcze niedawno każdy istotny wybór był u nas utrudniony przez zewnętrzne zniewolenie człowieka. Z chwilą, gdy odpadły wszelkie blokady, zaczęliśmy doświadczać, że jesteśmy uzależnieni wewnętrznie. Ludzkie umysły, serca, namiętności, wola ludzka są okrutnie uzależnione i pracują na niewłaściwych obrotach, zwracają człowieka ku niewłaściwym wartościom, ku zgubnym celom, posługują się tandetnymi motywacjami. Każdy dzień dowodzi grozy tego położenia człowieka. Jakieś siły z gruntu złe opanowały ludzi. Byłoby rzeczą niewybaczalną, gdyby Kościół zaniedbał swych zadań, jakie się przed nim rysują w tej sytuacji. Powiedzmy więcej - byłoby rzeczą niewybaczalną, gdybyśmy zaniedbali zadań, jakie w tej sytuacji Bóg wyznacza Kościołowi. Byłoby rzeczą niewybaczalną, gdybyśmy - wybrana przecież cząstka Kościoła - nie dosłyszeli Bożego głosu, gdybyśmy za nim nie poszli, gdybyśmy w jakiejkolwiek postaci zawierzyli fałszywym znakom czasu, gdybyśmy z Bożymi znakami czasu się rozminęli.

3. W tej groźnej sytuacji jedno nade wszystko powiedzieć trzeba. Bóg żąda od nas świadectwa zdecydowanych, prawdziwie chrześcijańskich wyborów, wynikających z głębokiej wiary i wspartych mocami Ducha. Owszem, potrzebne jest wzmożone i pogłębione studium prawd chrześcijańskich. I tak bardzo jest nawet potrzebne, że nie sposób jest w żadnej mierze potraktować je łagodnie. O wiele potrzebniejsze jest jednak świadectwo życia, w którym, jak św. Alojzy Gonzaga, chrześcijanin-kapłan i chrześcijanin w drodze do kapłaństwa bezkresnie zawierzają Ewangelii.
I dla których dzisiejszy respons liturgiczny "Na wieki mnie umieścisz przed Twoim obliczem" byłby źródłem radości, radosnym wyznaniem wiary i oznaką gotowości do obwieszczania swoim życiem Chrystusowej drogi.
Święty Alojzy mógł bez wątpienia wybrać drogę wskazywaną mu przez ojca, być zarządcą jego księstwa i stać się świętym w murach zamku nie opodal Mantui w Longobardii. Otrzymał jednak od Boga inne zadanie. Miał, nie przeciw ojcu i jego planom, nie przeciw księstwu i zamkowi, lecz poza planami ojca, poza jego księstwem i poza zamkiem - w klasztorze, wśród ludzi chorych na zarazę zaświadczyć, co jest największą wartością istnienia ludzkiego. Podobnie my, w czasie, gdy pierwszeństwo przyznaje się wartościom materialnym, gdy do głosu dochodzą racje dyktowane przez ekonomię, namiętności, przez konkurencję siły fizycznej, gdy daje się upust agresji i nienawiści, powinniśmy być żywymi przykładami ludzi, którzy mimo niepopularności zawołań ewangelicznych, stawiają zawsze, bez wyjątku i bezkompromisowo na Ewangelię w całym jej radykalizmie, i w przeświadczeniu o słuszności profetyzmu drogowskazów ewangelicznych.

4. Jakże trafnie w dzisiejszej liturgii mszalnej znalazło się czytanie z Księgi Rodzaju o powołaniu Abrahama. "Wyjdź z twej ziemi rodzinnej i z domu twego ojca do kraju, który ci ukażę" (12, 1). A gdy Abram udał się w drogę i doszedł do Kanaanu, w miejscowości koło Sychem, pod dębem More zbudował ołtarz dla Boga. To dokładnie spełnił św. Alojzy Gonzaga. To - tak samo dokładnie - bez żadnej korekty, powinno się stać naszym udziałem. Wszędzie, i na pierwszym miejscu w tym tu wspólnym domu naszym, a potem tam, dokądkolwiek będzie się posłanym, powinniśmy być jako ludzie budujący ołtarze dla Pana. Bo my jesteśmy po to, żeby swoją obecność znaczyć stawianiem ołtarzy. Tak powinien być rozumiany sens życia seminaryjnego, sens odbywanych tutaj studiów, sens każdego spotkania nauczyciela z uczniem, spotkania z książką i spotkania, jak w dniach wakacyjnych, z każdym człowiekiem.
Wszystkim drogim mi Przełożonym, Profesorom, wszystkim pracownikom Seminarium i Alumnom życzę pogodnych, dobrych dni wakacyjnych. Wróćcie tu jesienią bogatsi o nowe doświadczenia duchowe, o nowe, ewangeliczne decyzje! "Ty mnie podtrzymasz, Panie, na wieki mnie umieścisz przed Twoim obliczem".

Zakończenie roku akademickiego
w Wyższym Seminarium Duchownym,
21 czerwca 1993 r.