ŻEBYŚCIE MOGLI BYĆ DUMNI ZE SZKOŁY
Mam nadzieję, że mogę tutaj powiedzieć, że się znamy. Przynajmniej większość osób związanych z tym Liceum chyba mnie pamięta. Bywałem tu od początku. Byłem zwłaszcza wtedy, gdy ta szczególna szkoła jako prywatne liceum katolickie rozpoczynała swe istnienie. Poświęciłem ją przed trzema laty, odprawiłem mszę na otwarcie i wygłosiłem kazanie. Pamięć mnie z pewnością nie myli. Osnułem wówczas swoją homilię wokół ewangelicznej opowieści o młodym człowieku, który zbliżył się do Jezusa z ważnym zapytaniem. Ten młodzieniec chciał bardzo wiedzieć, co należy czynić, aby osiągnąć życie wieczne. Zresztą tak dokładnie brzmiało jego pytanie: "Nauczycielu dobry, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?" (Łk 10, 17). I mówiłem tamtego dnia, że ów młody człowiek należał do ludzi majętnych, ale że bogactwo nie było w stanie zaspokoić najgłębszych pragnień jego młodości. Nawet to go nie uspokajało, że wiódł życie poprawne i religijne, że skrupulatnie przestrzegał wszystkich przykazań Bożych. Trawił go jednak jakiś niepokój i nie potrafił zrazu odgadnąć, co powinien uczynić, żeby go przezwyciężyć. Wreszcie jednak odgadnął i zdecydował się przedstawić Jezusowi swe troski. Wybrał może nie najstosowniejszą chwilę, Chrystus właśnie wybierał się w drogę. Niemniej, tak jak każdy młody człowiek, nie bacząc na to, podbiegł do Jezusa, upadł przed Nim na kolana i wyrzucił z siebie z żarliwością, niczym w okrzyku zniecierpliwienia: "Nauczycielu dobry, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?" Usłyszał w odpowiedzi najprostsze wskazanie, to którego dotąd szukał daremnie, bo go szukał zbyt daleko, na jakichś bezdrożach myślowych: "Jednego ci brakuje. Idź, sprzedaj wszystko, co masz i rozdaj ubogim [...]. Potem przyjdź i chodź za Mną!" (Mk 10,21). Zatrzymałem się wówczas w swojej refleksji i wyraziłem ufność, że może kiedyś nadarzy się sposobność, by móc tutaj wspólnie zadumać się nad dalszymi losami młodzieńca z Ewangelii.2. Może dzisiaj taka sposobność się nadarza. Przyszedłem tu bowiem, żeby wespół z Wami wszystkimi modlić się na rozpoczęcie nowego roku szkolnego. Jest to kolejny nowy rok tego Liceum. I jest to rok szczególny. Dzisiaj bowiem ta szkoła nie tylko rozpoczyna po wakacjach swoją aktywność, ale po raz pierwszy rozpoczyna ją jako pełne liceum, ze wszystkimi klasami, a więc i z pierwszą klasą maturalną. Ci, którzy przed trzema laty zapisali się do tego Liceum, dziś stają się jego pierwszymi maturzystami. U końca roku szkolnego odbędą się tutaj pierwsze matury.
Przeto wobec wszystkich tu zgromadzonych na liturgię eucharystyczną, pomyślmy przez chwilę o sprawach poważnych. W Polsce wszyscy są dzisiaj zapatrzeni w przyszłość. Wszyscy zastanawiają się nad przyszłością i stawiają sobie pytania, jaka ona będzie? Jaka będzie przyszła Polska? Jacy będą ludzie przyszłej Polski? Powiedzmy więc krótko: po to w ogóle jest szkoła, po to jest rok szkolny, żeby dzień po dniu szukać odpowiedzi na te ważne pytania.
Jedno wszakże powinno być wiadome, że przyszła Polska nie może być krajem ludzi ciemnych, niewykształconych, nierozumnych. Polska musi być światła, inteligentna, rozumna. Polacy muszą być światli, inteligentni i rozumni. W szkołach rodzą się tacy ludzie. Tacy ludzie muszą koniecznie się rodzić w szkole katolickiej.
Dlatego szkoła jest wielkim dobrodziejstwem człowieka. Zawsze nazywano szkołę kuźnią wiedzy, kuźnią charakterów, kuźnią wolności. Nic przeto dziwnego, że o szkołę trzeba bardzo dbać. Musimy mieć szkoły nowoczesne, z dobrymi laboratoriami, z pełnymi bibliotekami, z bardzo dobrą kadrą nauczycielską, z odpowiedzialnymi komitetami rodzicielskimi, z bardzo żarliwymi i rozkochanymi w szkole uczniami.
3. To mając na myśli, najserdeczniej witam przybyłych do tej świątyni uczniów, zwłaszcza tych, którzy rozpoczynają tu naukę i tych, którzy za parę miesięcy będą ją kończyć, by potem wybrać się na studia wyższe. Wszyscy bądźcie pozdrowieni po wakacjach, moi Kochani.
Chociaż niełatwo jest, jak myślę, oderwać się od dni wakacyjnych, pomyślcie o tym, co jest przed Wami. I pomyślcie z nadzieją, radośnie, a nie smutno. W szkole ma się spełniać Wasza przyszłość i nadzieja. W szkole ma się zacząć spełniać radość i nadzieja starszego pokolenia. Nie sądźcie, że można otrzymać Polskę gotową do użycia, jak wypieczony bochen dobrego chleba. Otrzymujecie już teraz Polskę wolną, ale jeszcze bardzo zniszczoną. Pokolenie ludzi starszych nie zdąży już wyprowadzić kraju z wielkich zniszczeń. To wielkie dzieło, jakie starsi rozpoczęli, Wy musicie podjąć. Tak jak w sportowym biegu sztafetowym, gdy jedni zawodnicy przekazują pałeczkę następnym, tak i Wy musicie przejąć ową pałeczkę od starszego pokolenia i ponieść ją dalej.
Ta myśl jest prosta, ale bardzo ważna. Zechciejcie ją przyjąć i zapamiętać jako pierwszą swoją lekcję w rozpoczynającym się roku szkolnym. Wiedzcie, że przyszłość Polski już teraz zależy również od każdego z Was. Poważne sprawy Wam przekazuję w tej lekcji na powitanie. Bo chcę Was traktować poważnie. Inaczej mi uczynić nie wolno. Wy także z powagą potraktujcie sprawy, które teraz słyszycie.
Taki jest ów dalszy ciąg opowieści o młodym człowieku, który Chrystusowi stawiał pytanie. Można snuć domysły, co mogło się stać z owym człowiekiem opisanym w Ewangelii. Powiedzmy dzisiaj nieco inaczej. Każdy z Was, uczniów tej szkoły powinien być podobny do tamtego młodzieńca. Wobec rozlicznych, pełnych niepokojów zapytań ludzi współczesnych powinno silnym echem rozchodzić się pytanie młodych ludzi, których żadna majętność nie potrafi zaspokoić: "Nauczycielu dobry, co mam czynić, żeby osiągnąć życie wieczne?" To pytanie i Chrystusowa odpowiedź są, wbrew wszelkim domysłom, najlepszym drogowskazem dla tych, którzy wypatrują kształtów przyszłej Polski i przyszłych Polaków. Zapytajcie o to swoich nauczycieli, zwłaszcza katechetów. Niech oni Wam to w szczegółach wytłumaczą.
4. Nie tylko uczniów chciałbym powitać. Z takimż samym, serdecznym pozdrowieniem zwracam się do wszystkich obecnych tu Nauczycieli i Wychowawców na czele z Księdzem Dyrektorem i Panią Dyrektor. Chciałbym w tym dniu przekazać Wam, Najmilsi, swoje najlepsze życzenia. Niech ten rok będzie dobry. Niech Wasi uczniowie przysporzą Wam radości. Niech choć w części spełnią się Wasze marzenia o szkole i o pracy szkolnej - o posłannictwie wychowawcy i nauczyciela. To zadanie i posłannictwo należą do największych. Owszem, do bardzo trudnych, ale zarazem do najważniejszych i do najbardziej odpowiedzialnych. I chociaż w Polsce jest bardzo wiele do uczynienia, życzę Wam wszystkim bogatych bibliotek, nowocześniejszych laboratoriów i, co zrozumiałe, lepszych uposażeń. Niech będzie Waszym wspólnym pragnieniem, żeby tutejsze Liceum obfitowało w poważną liczbę bardzo dobrych, świetnie wykształconych i ofiarnych nauczycieli, świadomych swego posłannictwa i oddanych bezwarunkowo powołaniu, które wszak słusznie bywa przyrównywane do powołania kapłańskiego, tak jak szkoła bywa przyrównywana do świątyni.
5. W sposób szczególny pragnę ogarnąć serdecznym uczuciem rodziców uczącej się tutaj młodzieży. Nic nie zdoła zastąpić dobrodziejstwa domu rodzinnego. Żadna szkoła nigdy nie może niejako odebrać rodzicom ich dzieci. Ona ma tylko być ich przedłużeniem, pomagać im w przygotowaniu dzieci do dorosłego życia, do odpowiedzialnego istnienia ludzi autentycznie wolnych. Życzę Wam zatem, Drodzy Rodzice, żebyście mogli być dumni ze szkoły, do której uczęszczają Wasze dzieci.
Gdyby władze oświatowe, nauczycielskie, gdyby rodziny uczniów nie były rozmiłowane w wielkich wartościach duchowych, nie byłoby prawdziwego człowieka, nie byłoby szkoły naszych nadziei.
A o takiego człowieka idzie w dniach, w których otworzyły się przed nami przestrzenie wolności. Idzie o człowieka wolnego, który dlatego, że jest wolny, buduje, a nie niszczy; który z nadzieją otwiera się na wszystkich ludzi i widzi w nich swoich braci.
I o takiego człowieka idzie, który wzorem młodzieńca z Ewangelii ma wzrok tak silny, że sięga bez lęku poza istnienie tylko materialne, tylko biologiczne i ze spokojem, z ufną myślą splata materię z duchem, człowieka z Bogiem. O tak wielkiego człowieka idzie, Bracia moi i Siostry. Pozwólcie młodym ludziom to zobaczyć, tego pragnąć, do tego dążyć.
6. Znacie historię polskiej szkoły, jej dzieje przesycone dramatem i tragedią ludzką. Wiecie dobrze, że zawsze w tych dziejach dominował duch szlachetnego bojowania o polskość, o ratowanie ojczystego języka, polskiej kultury i ducha polskiego, o ocalenie wiary religijnej naszych ojców. Wyprowadźmy naukę z tej bardzo trudnej historii. Nie obawiajmy się siebie. Bądźmy wszyscy ze sobą zjednoczeni.
Do wszystkich zwracam się przeto: do Młodzieży tej szkoły, do Nauczycieli i Wychowawców, do Katechetów i Rodziców, do łódzkich Władz Oświatowych - dbajmy o prawdziwą mądrość, szukajmy prawdziwej mądrości, zatroszczmy się o mądrość, gdziekolwiek ona kiełkuje, sięgajmy po mądrość. Czas wakacji się skończył. Na nowe dni pracy wszystkim z serca błogosławię.
Módlmy się najgoręcej do Boga, źródła Mądrości, która wyzwala człowieka, żeby nas obdarzył swoją Mądrością.
Rozpoczęcie roku szkolnego
w Katolickim Liceum Ogólnokształcącym im. Jana Pawła II,
1 września 1994 r.